Jeszcze tyle zieleni,
trawa całkiem soczysta,
a przecież w kalendarzu
już kartki października...
zieleń aż w oczy uwiera
taka mocno głęboka,
gdy oświetlona promieniem
niskiej wędrówki słonka
oślepia nawet - niwecząc
urok niejednej uczty,
gdy oczy blaskiem zaleje -
zasłania raj dla duszy
jednak dostrzegasz potem
plamy nagle na drzewach
czerwone, rude i złote,
co w bukiet czarowny zlewa
na tle zielonym przetkany
kobierzec - na sposób mistrzowski
z jesiennych liści składany
jej łaską i hojnością
jakiego Mistrza pędzel
namalował te cuda,
co oczu nie mogę oderwać?
Zgadnąć - sprawa nietrudna.
To pewne, że doskonały!
On - ten najpierwszy z najpierwszych,
Pan - Stwórca wszechrzeczy całej,
więc Jemu - i skromny wiersz ten...
trawa całkiem soczysta,
a przecież w kalendarzu
już kartki października...
zieleń aż w oczy uwiera
taka mocno głęboka,
gdy oświetlona promieniem
niskiej wędrówki słonka
oślepia nawet - niwecząc
urok niejednej uczty,
gdy oczy blaskiem zaleje -
zasłania raj dla duszy
jednak dostrzegasz potem
plamy nagle na drzewach
czerwone, rude i złote,
co w bukiet czarowny zlewa
na tle zielonym przetkany
kobierzec - na sposób mistrzowski
z jesiennych liści składany
jej łaską i hojnością
jakiego Mistrza pędzel
namalował te cuda,
co oczu nie mogę oderwać?
Zgadnąć - sprawa nietrudna.
To pewne, że doskonały!
On - ten najpierwszy z najpierwszych,
Pan - Stwórca wszechrzeczy całej,
więc Jemu - i skromny wiersz ten...
Jadwiga Zgliszewska
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz