8 marca 2012

Jest taka jedna cudna pani



Jest taka jedna cudna pani,
Jej twarz i koi mnie, i rani;
Z rzadkiego znam ją widywania,
Lecz będę kochał do skonania.

Każdym uśmiechem, ruchem, gestem,
Słowem rzuconym, szat szelestem
Przywodzi mnie do opętania:
Będę ją kochał do skonania.

Doznawszy czarów tych potęgi,
Jurysta spaliłby swe księgi;
Choć i mnie prawo jej zabrania,
Będę ją kochał do skonania.

Gdybym ją wszakże wziął w ramiona,
Czy boskość w niej ucieleśniona
Dozna uszczerbku lub skalania,
Gdy chcę ją kochać do skonania?

I gdybym nawet, powiem szczerze,
Wiecznie miał pozostawać w sferze
Moich próśb i jej odmawiania —
Byłbym ją kochał do skonania.

Gdy w sercu strzała utkwi drżąca,
Miłość nam świat spod stóp wytrąca;
Lecz niech i przepaść mnie pochłania,
Ja będę kochał do skonania.

Przełożył
Stanisław Barańczak


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz